RECITAL ALEKSANDRA GOŁĘBIOWSKIEGO

Dużo śmiechu, owacje na stojąco, bisy, kwiaty i podziękowania za 50 lat działalności kabaretowej – piątkowy wieczór upłynął w Ośrodku Kultury w niezwykle miłej, rodzinnej atmosferze. Wszystko za sprawą recitalu Aleksandra Gołębiowskiego – jednego z założycieli legendarnego kabaretu TEY, a także wieloletniego mieszkańca Swarzędza.

Kabaret TEY został założony w 1970 roku na bazie wcześniejszej grupy Klops, która działała w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Pierwszy występ TEY-a odbył się 17 września 1970 roku w sali przy ul. Masztalarskiej w Poznaniu, jednak to kamienica na rogu Starego Rynku i ul. Woźnej stała się prawdziwym domem dla TEY-a. Miejsce to było znane sympatykom kabaretu w całej Polsce – podobnie jak Krzysztof Jaślar, Zenon Laskowik, Aleksander Gołębiowski, a w latach późniejszych także Janusz Rewiński, Rudi Schuberth, Bohdan Smoleń i wielu innych artystów związanych z Estradą Poznańską, a jednocześnie z kabaretem TEY.

Momentem przełomowym dla działalności kabaretu stał się rok 1973, kiedy TEY zdobył opolską Złotą Szpilkę oraz nagrodę Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w kategorii najlepszy kabaret. Przez lata artyści bawili publiczność zabawnymi skeczami odnoszącymi się do życia politycznego i społecznego w ówczesnej Polsce. Byli popularni nie tylko w kraju, ale również poza jego granicami, a kamienica przy ul. Woźnej w Poznaniu stała się miejscem wręcz kultowym, odwiedzanym równie chętnie jak Stary Rynek i podziwianym nie mniej niż koziołki na ratuszowej wieży. Kabaret TEY działał do roku 1988.

Piątkowy wieczór w Ośrodku Kultury w Swarzędzu był nieco sentymentalną, a jednocześnie pełną humoru podróżą do lat 70. Aleksander Gołębiowski zaprezentował program złożony z najpopularniejszych fragmentów takich spektakli jak: „Czymu ni ma dżymu, „Wizyta i kwita”, „Dizlus Ursus superstar”, „Z tyłu sklepu”, czy „Szlaban”. Zabawne skecze uzupełniły dobrze znane piosenki i pokaz zdjęć z czasów działalności kabaretu.

Jubileuszowy występ Aleksandra Gołębiowskiego, któremu na scenie towarzyszył akompaniator Krzysztof Gruszka był miłym spotkaniem dawnych przyjaciół, a licznie zgromadzona w sali konferencyjnej Ośrodka Kultury publiczność udowodniła, że poczucia humoru jej nie brakuje.

[fot. Mariusz Łuczak, Paweł Nowakowski]