PIOTR BAŁTROCZYK W SWARZĘDZU

Dwie godziny szczerego uśmiechu, niepohamowanego śmiechu i spontanicznej reakcji widzów w postaci głośnych oklasków. W sobotę, 15 października swarzędzka publiczność bawiła się na występie Piotra Bałtroczyka, który przyjechał do Swarzędza ze swoim nowym programem.

Jak sam o sobie mówi, jest  55-letnim domatorem, który lubi podróżować po Polsce. W pracy nigdy nie pije alkoholu, ale pomiędzy występami nie odmówi szklaneczki dobrego trunku. I nie lubi dziennikarzy, bo jak powtarza, nie ma nic do powiedzenia – poza tym, co sam z własnej woli prezentuje podczas swoich występów.

Zaprezentowany w Swarzędzu program nawiązywał przede wszystkim do relacji damsko-męskich, małżeństwa i czekania – ona czeka aż on się zmieni, a on marzy o tym, aby ona pozostała niezmienna. Występ uzupełniły zabawne historie związane z życiem codziennym – Piotr Bałtroczyk opowiadał o sąsiadach, kolegach z dawnych lat oraz remontach. Szczególną sympatią obdarzył  budowlańców i hydraulików. Nie zabrakło również zabawnych żartów o stróżach prawa i służbie zdrowia, na które publiczność reagowała niewymuszonymi brawami i salwami głośnego śmiechu.

W swoich monologach kabareciarz wykorzystuje zwykłą codzienność. Inspirację czerpie z otaczającego świata, zastanej rzeczywistości i samego siebie. Nie stroni od żartów z własnego wieku, wyglądu, czy też dolegliwości związanych z upływem czasu.  Może właśnie dlatego, w żartach Piotra Bałtroczyka przeważa dowcip słowny, od czasu do czasu przeplatany odniesieniami do obecnego życia politycznego. Z jego opowieści śmieją się wszyscy – bez względu na zawód, wykształcenie, czy status materialny. Kabareciarz potrafi rozbawić do łez każdego widza. Nie inaczej było w sobotę w Swarzędzu.

Piotr Bałtroczyk podjął decyzję o scenicznej emeryturze, ale jeszcze nie zdecydował kiedy ona nastąpi. Oby stało się to jak najpóźniej, bo mało jest w Polsce kabareciarzy, którzy śmieją się z szarej rzeczywistości z taką swobodą i dużym poczuciem smaku.

fot. Mariusz Łuczak